Przejdź do treści strony
Wersja dostępna cyfrowo WCAG
-7 °C
Liliany, Walentyny, Walentego
piątek, 14 lutego 2025
Flaga Unii Europejskiej
  • ePUAP
  • BIP
Aplikacja mobilna Aplikacja mobilna
Samorząd
i mieszkańcy

Nasza rozmowa z harcerkami Szczepu Harcerskiego „IGNIS” w Toszku

NR1.jpeg

- Jak oceniają Panie przebieg tegorocznego Rajdu św. Jerzego w Toszku? Była to impreza udana czy kłopotliwa?

Dh. Marta: Wydaje mi się, że była to udana impreza. Uczestniczyło w niej bardzo wiele osób. Harcerze z Gliwic mogli dzięki temu poznać miasto i teren, w którym my działamy.

- Czy kryterium sukcesu tego wydarzenia była tylko liczba uczestników?

Dh. Marta: W Toszku działa ok. 60 harcerzy, tymczasem w hufcu jest nas aż 500! W tegorocznym rajdzie wzięło udział 301 harcerzy – ta liczba musi robić wrażenie. Tym, co przesądza o sukcesie tegorocznego rajdu były też – w moim przekonaniu – gry, zupełnie inne niż w poprzednich latach. Harcerki z mojej grupy oceniły rajd na „6”!

- Czy po takim rajdzie jego uczestnicy wypełniają coś na kształt ankiet ewaluacyjnych?

Dh. Marta: Tak. Jedną ankietę wypełniają uczestnicy rajdu, inną – organizatorzy. Tak dyktuje specyfika podejmowanych zadań.

- O co chodzi ze św. Jerzym? Dlaczego wasz rajd odbywa się pod patronatem św. Jerzego, a nie np. św. Jana Nepomucena?

Dh. Monika: Jak to dlaczego? Św. Jerzy jest patronem harcerzy. W ikonografii św. Jerzy jest przedstawiany, jako ten, który pokonał smoka. Choć to wydarzenie można uznać za legendę, odwaga weszła do kanonu zasad harcerskich. Już zuchy mają w swoich zasadach bycie dzielnym i odważnym.

- Czy w związku z tym w rajdzie św. Jerzego, ów św. Jerzy występuje jako zadanie, jako temat, jako ktokolwiek – cokolwiek?

Dh. Monika: To zależy od edycji rajdu. W tej niedawnej edycji akurat nie było bezpośredniego odniesienia do św. Jerzego – nawiązywaliśmy bardziej do miejsca, w którym się znajdowaliśmy, czyli do Toszka – toszeckich legend, zabytków i wszystkiego, co kojarzy się z naszą okolicą.

- Co udało się wam, jako toszeckiemu szczepowi – współorganizatorom, w tegorocznym rajdzie najbardziej?

Dh. Marta: Zdecydowanie gra! Na czym to polegało? Grupy od 2- do 6-osobowe (tzw. patrole) zostały wyposażone w mapy i miały przemieszczać się po wyznaczonym terenie, zdobywając zaznaczone na mapie miejsca (punkty). W tych punktach musieli podejmować pewnego rodzaju zadnia: coś rozszyfrować, coś wykonać, na jakieś pytania odpowiedzieć, a nawet upiec placki skautowe. W tym roku w grze udział wzięło 27 mieszkańców Toszka. Zapisy były zarówno internetowe, jak również można było zapisać się w dniu gry. Przy zapisach rozdawaliśmy mapy i informowaliśmy o szczegółach. Obejście całej trasy trwało 3h. Po zakończeniu gry odbyło się losowanie nagród.

Dh. Monika: W tym przedsięwzięciu nie chodził o wygraną, np. o wiedzę, czy o czas. Zadbaliśmy więc o to, aby każdy z uczestników otrzymał pamiątkową nagrodę, ale szczęśliwcy wylosowali znacznie więcej nagród.

- Jakie inne rzeczy działy się u nas w tę pamiętną rajdową sobotę, poza grą, o której Panie opowiadałyście?

Dh. Monika: cały rajd zaczynał się dla harcerzy już w piątek. Gra o której opowiadałyśmy, była tylko małym wycinkiem tego, co wydarzyło się w Toszku przez całe 3 dni. Cały rajd rozpoczynał się w piątek popołudniu. Zasadnicza grupa harcerzy wyruszyła do Toszka z Gliwic pociągiem. Pierwsze zadania dla nich zostały przewidziane już podczas marszu ze stacji PKP do szkoły, w której nocowali (Szkoła Podstawowa przy ul. Wilkowickiej).

Dh. Marta: Piątek był dniem dedykowanym harcerzom starszym, a młodsi mieli wówczas przygotowanie do wydarzeń zaplanowanych za sobotę.

Dh. Monika: u nas nazywa się to wprowadzenie do fabuły. Odprawy nie odbywają się na zasadzie apelu i wydawania poleceń. Wprowadzenie do fabuły, to zwykle inscenizacja, albo gościna, albo oglądanie tematycznie powiązanego filmu, W sobotę z rana harcerze wyruszyli na trzy trasy podzielone ze względu na ich długość oraz stopień trudności. Zuchy (uczniowie klas I – III) wyruszyły na trasę najkrótszą i najłatwiejszą, gdzie szukały fragmentów zagubionej powieści. Uczniowie z klas IV – VI (harcerze) poszli na trasę, na której w konwencji science fiction poznawali legendy toszeckie. Najstarsi pokonali aż 40 km, doszli do Dąbrówki, Barutu, Świbia, wspinali się na skałkach. Ich fabuła polegała na tym, że odnaleźli zagubiony pamiętnik wędrowca i czytając go przeżywali stany i zdarzenia, które autor przeżywał wcześniej.

- Przygotowanie takiego przedsięwzięcia to musiała być gigantyczna praca…

Dh. Monika: To była wielomiesięczna praca. Nad każdą z tras (trzy harcerskie plus trasa dla mieszkańców) pracowały cztery osobne zespoły ludzi, a nad tym wszystkim czuwał jeszcze zespół koordynujący pracę całości i odpowiedzialny z komunikację z partnerami.

- Jak współpracowało się wam w tegorocznej edycji z lokalnymi podmiotami: ze szkołą, z urzędem z innymi?

Dh. Monika: Komenda była bardzo miło zaskoczona otwartością i bardzo dobrym przyjęciem w Toszku. Już na pierwszym spotkaniu pan burmistrz zgodził się na organizację rajdu. Nasze kierownictwo było zachwycone wsparciem organizacyjnym ze strony toszeckiego samorządu, dzięki któremu mogliśmy zorganizować na płycie rynku koncert. Co do sponsorów również musimy przyznać, że byli bardzo hojni, zarówno ci, którzy wspierali nas już wcześniej, jak również ci, którzy wsparli nas pierwszy raz.

- W ostatnim dniu rajdu przyjęliście sztandar. Co ten fakt zmienia dla waszego szczepu?

Dh. Monika: Nadaje nam zupełnie nową rangę. Do tej pory swój sztandar miał tylko hufiec, czyli to miejsce, do którego jako Toszek należymy. Ten jeden sztandar reprezentował nas na wszystkich uroczystościach w Gliwicach. Pójście ze sztandarem to było i jest wielki wyróżnienie dla tych, którzy idąc z nim reprezentują daną jednostkę. Później swój sztandar uzyskał związek drużyn w Knurowie. Nam się czasem wydawało, że Knurów, przez to że posiada sztandar, jest od nas lepszy. Teraz sztandar mamy my! W harcerskim gronie jesteśmy z tego powodu dumni. Nic to oczywiście u nas nie zmienia, ale mentalnie my, jako harcerze toszeccy, jesteśmy dumni, że go mamy, że możemy pod nim się jednoczyć i być bardziej rozpoznawalni i bardziej reprezentacyjni.  Nasi koledzy trochę nam zazdroszczą. Ciekawostką jest fakt, że my sami, świadomi kosztów tego przedsięwzięcia, nie dopominaliśmy się o sztandar. On się pojawił z inicjatywy sponsorów, pana Krystiana Kiełbasy oraz Gospodarstwa Agroturystycznego Ranczo. To oni wyszli z tą cenną inicjatywą i to im jesteśmy za nią ogromnie wdzięczni.

NR3.jpeg

- Czyli sztandar jest też przestrzenią pracy wychowawczej – można będzie ustalać kto, kiedy i z kim będzie szedł ze sztandarem. Wytworzy się i utrwali pewna hierarchia.  

Dh. Monika: Już są boję o to, kto ze sztandarem pójdzie i gdzie zostanie on wystawiony. Nad tymi ustaleniami będziemy jeszcze pracować.

- Wasz rajd odbył w miniony weekend i był wydarzeniem bardzo zauważalnym – nie sądzę, aby ktoś nie zauważył w Toszku harcerzy. Proszę nam przybliżyć, czym różni się przynależność do harcerstwa od przynależności do jakiegoś innego przyzwoitego towarzystwa, np. strzeleckiego?

Dh. Monika: wyróżnia nas mundur, który nosimy oraz ceremoniał, który wyróżnia nas od wszystkich innych grup. Są to szczególne powitania, pożegnania, hasła, które na ogół tylko my między sobą rozumiemy. Nie mówię tutaj o tym charakterystycznym „czuwaj”, które jest ogólnie znane, ale o wielu innych powiedzonkach i zawołaniach, które rozróżniają poszczególne grupy harcerskie robiące coś razem. Zwykle takie grupy starają się mieć coś, co je wyróżnia i łączy. Poza tym mamy swój kodeks - swoje prawo, przyrzeczenie i obietnice. Wiele jest takich elementów, które sprawiają, że bycie harcerzem nie polega tylko na chodzeniu na zbiórki, ale stanowi spójny ciąg wychowawczy, swego rodzaju program dopasowany do wieku i do konkretnego człowieka, który chce się na tej drodze rozwijać, od 6-latka, który przychodzi na pierwszą zbiórkę i bawi się, udaje kogoś (strażaka, marynarza czy Egipcjanina), po gry terenowe i naukę udzielania pierwszej pomocy czy po zadania dla dorosłych, dla których harcerstwo jest już bardziej służbą dla innych.

- Nawiązując do harcerskiego kodeksu: w mediach można było ostatnio usłyszeć, że z waszego regulaminu zniknął zapis o zakazie spożywania alkoholu…

Dh. Monika: Wokół tej medialnej informacji doszło do wielu uproszczeń i nieporozumień. Zapis o zakazie spożywania alkoholu faktycznie został usunięty, ale nie zniknął zapis o wystrzeganiu się uzależnień. Wśród uzależnień powinniśmy natomiast dziś mówić nie tylko o alkoholu, ale także o papierosach, narkotykach, grach komputerowych czy telefonach komórkowych. Idea wolności od uzależnień zdecydowanie w naszym regulaminie pozostała. W tej korekcie chodziło o to, żeby uniknąć wątpliwości np. w sprawie wypicia czy niewypicia kieliszka szampana w sylwestra czy z innej doniosłej okazji. Formalnie, zgodnie z poprzednim regulaminem, harcerz nie powinien sięgać po alkohol w ogóle. Słusznie jednak uznano, że zamiast skupiać się na skrupulatnym zakazie spożywania alkoholu, temat  uzależnień trzeba potraktować dziś szerzej.

- Czy jest coś takiego, co wyróżnia w dorosłym życiu tych którzy byli harcerzami od tych, którzy nimi nie byli?

Dh. Monika: Bałabym się postawić taką tezę. Mówi się w naszym środowisku, że harcerzem jest się całe życie, tylko z czasem zdejmuje się mundur. Te wspomnienia, przygody, wyuczone nawyki na pewno zostają. Co dorosły człowiek z tymi doświadczeniami zrobi - to już zależy od niego.

- Gdyby ktoś z naszych czytelników chciał zostać harcerzem, co powinien zrobić?

Dh. Marta: Powinien mieć od 6 do 21 lat i przyjść na zbiórkę. Nasza siedziba (harcówka) mieści się przy ul. Gliwickiej 24. Najmłodszych zapraszamy w piątki o 17:00, a pozostałych zapraszamy w soboty od 8:00 (gimnazjaliści), a 9:45 uczniowie klas IV – VI szkoły podstawowej, a studentów w drugi piątek miesiąca o 19:00. Można też skontaktować się z nami przez Facebook’a.

NR2.jpeg

- Czy szczep toszecki z roku na rok zmienia się kadrowo i liczbowo w ten sposób, że jedni odchodzą inni przychodzą, czy też panuje w nim stabilizacja?

Dh. Monika: Szczep się rozwija, powstają nowe drużyny, gdyż takie są nasze naturalne potrzeby. Np. licealiści zostają studentami, a studenci później zaczynają życie zawodowe i w ten sposób powstaje nowa sytuacja, nowe potrzeby. Harcerstwo w Toszku przeobraża się nieustannie. W latach 70. istniał u nas hufiec prowadzony m.in. przez druhnę Annę Skuchę, później były czasy zawieszenia działalności, po których nastąpiło odrodzenie. Był wówczas taki okres, kiedy harcerzy w Toszku było sześcioro czy dziesięcioro. Od ich działalności rozpoczęło się odrodzenie, powstały kolejne drużyny, powstała gromada zuchowa, z biegiem czasu powstało gimnazjum, powstała drużyna wędrownicza. To, co mnie, jako komendantkę szczepu, cieszy najbardziej to fakt, że każdego roku ujawniają się wśród nas osoby, którym się chce, które same szukają dla siebie nowych pól działania. Daje mi to poczucie spokoju, bo wiem, że kiedy przyjdzie czas, aby odwiesić mundur, mam pewność, że będą następcy, którzy podejmą się prowadzenia harcerstwa w Toszku dalej.

Rozmówczyniami były harcerki Szczepu Harcerskiego  „IGNIS” w Toszku:

Dh. Monika Buchalik - komendantka szczepu, podharcmistrzyni

Dh. Marta Bulla - drużynowa, przewodnik.


Urząd Miejski w Toszku
ul. Bolesława Chrobrego 2
44-180 Toszek
tel.: +48322378000
e-mail:
Przewiń do góryPrzewiń do góry