Przejdź do treści strony
Wersja dostępna cyfrowo WCAG
5 °C
Aleksandryny, Józefa, Nicety
środa, 19 marca 2025
Flaga Unii Europejskiej
  • ePUAP
  • BIP
Aplikacja mobilna Aplikacja mobilna
Samorząd
i mieszkańcy

Maratonami przez Polskę – relacja Tomka Sobani

Krótko po tym, jak wybiegłem z Zakopanego, zobaczyłem znak i napis „Gdańsk – 730 kilometrów”. Pomyślałem wtedy: „matko, jak ja tam dobiegnę?”. Jednak dobiegłem i to nawet dalej niż do Gdańska, bo moja tegoroczna wyprawa biegowa, czyli Charytatywny Bieg Maratonami przez Polskę, zakończyła się na Skwerze Kościuszki w Gdyni. Jak to się stało, że byłem w stanie wytrzymać bieganie przez osiemnaście dni z rzędu dystansu maratonu, jak radziłem sobie z kłopotami na trasie i jakie niezwykłe chwile przeżywałem – to temat tak obszerny, że można by o tym książkę napisać. Tutaj postaram się opowiedzieć historię tego Biegu w wielkim skrócie, ale już 29 sierpnia, w czwartek, o 19.00 na Zamku w Toszku będę opowiadał ze szczegółami o tej wielkiej przygodzie i o tym, co było wcześniej, bo to spotkanie będzie połączone z premierą mojej nowej ksiażki pt. „7 dni i 300 km biegu. Opowieść 19-latka.”, która opowiada w dużej mierze o zeszłorocznym Biegu do Santiago de Compostela w Hiszpanii.


To właśnie zeszłoroczna wyprawa biegowa była najlepszym przygotowaniem do tego, co zrobiłem w tym roku. Przebiec przez całą Polskę mogłem tylko dzięki doświadczeniu, które od kilku lat zbieram i dzięki długotrwałym treningom, choć te z różnych powodów nie przebiegały tak, jakbym tego chciał. Zaledwie na miesiąc przed Biegiem przez Polskę dopadła mnie kontuzja i dlatego na starcie w Zakopanem stanąłem pełen obaw, które nasiliły się jeszcze bardziej po pierwszym dniu biegu, bo choć przebiegłem założone 42 kilometry, to kiedy wróciłem na nocleg, poczułem osłabienie i zakręciło mi się w głowie.


„Jak ja mam przebiec przez całą Polskę, skoro już po pierwszym dniu dzieje się coś takiego?” – pomyślał wtedy z przerażeniem. Skupiłem się jednak na tym, co tu i teraz i na każdym kolejnym etapie biegu. Codziennnie rano jadłem solidnie śniadanie i jechałem z moim wsparciem na trasę, żeby przebiec pierwszy etap, który zwykle liczył od dwudziestu pięciu do trzydziestu kilometrów. Potem jechałem na miejsce, w którym miałem spać, wyjmowałem wałek do automasażu i po długiej sesji rolowania i rozciągania wchodziłem pod prysznic, żeby dokończyć regeneracji. Następnie przychodził czas na porządny posiłek i z rzadka na krótką drzemkę, choć często z powodu wywiadów i spotkań z różnymi ludźmi nie było nawet chwili na to, żeby się położyć przed drugim etapem, którym każdego dnia dobijałem do 42-ego kilometra. I tak dzień w dzień, przez osiemnaście dni. Po siedmiu dniach marzyłem o jakimś ludzkim odpoczynku, bo nogi bolały mnie nie tylko, kiedy biegałem, ale właściwie na okrągło. Co ciekawe, nastąpił jednak pewien przełom w okolicach Warszawy i od tego czasu bieganie przychodziło mi z większą łatwością, a kiedy budziłem się rano, miałem wrażenie, jakbym poprzedniego dnia zrobił zwyczajny trening, a nie przebiegł 42 kilometry. To było niezwykłe, ale odkryłem, że moje ciało zaczęło się przyzwyczajać do biegania maratonu dziennie.


To oczywiście nie oznacza, że dalej było już łatwo, prosto i przyjemnie. Co najmniej czterokrotnie kontynuowanie Biegu stawało pod znakiem zapytania, dopadły mnie kontuzje i problemy organizacyjne, ale mimo to, dzięki wielkiemu wsparciu ludzi i mojej wytrwałości, a także kilku cudom, które wydarzyły się po drodze, dobiegłem nad morze. A dzisiaj trudno mi uwierzyć, że już po wszystkim, że to tak szybko minęło. Najważniejszy rezultat jednak pozostał, a jest nim realna pomoc, którą otrzymała Dominika, dla której biegłem. Na jej rzecz założyłem zbiórkę na stronie zrzutka.pl i dzięki hojności ludzi w trakcie Biegu i po jego zakończeniu udało się dla Dominiki uzbierać naprawdę dużo pieniędzy. Tak zakończyła się tegoroczna wyprawa. A mam już plan na przyszłoroczny bieg. Gdzie tym razem pobiegnę? Tego dowiecie się 29 sierpnia na Zamku o 19.00. Serdecznie zapraszam!

Tomasz Sobania1.jpeg

 


Urząd Miejski w Toszku
ul. Bolesława Chrobrego 2
44-180 Toszek
tel.: +48322378000
e-mail:
Przewiń do góryPrzewiń do góry